
Historia jednego Szymona
W ubiegłym tygodniu byłam na jednej z branżowych konferencji. Kto siedzi na Instagramie, ten wie.
W ubiegłym tygodniu byłam na jednej z branżowych konferencji. Kto siedzi na Instagramie, ten wie.
W wiedzy nie chodzi o to, kto ma rację. To jest gra o pojemność naszej rzeczywistości.
Próbujesz pracować dobrze. Codziennie myślisz, wyciągasz wnioski, podejmujesz decyzje. Czasami dostajesz piachem po oczach. Częściej czujesz, że świat jest twój.
W tym tygodniu w internecie rozgorzała kolejna dyskusja na temat wad i zalet pracy w korpo. Te pierwsze niosą. Naród się zaczytuje, propsuje, znacząco potrząsa narodową, blond czupryną. Te drugie – o kant dupy. Wszyscy przecież wiedzą, że korpo jest be.
Kilka miesięcy temu dostałam osobliwą wiadomość. Człowiekowi chyba trochę krew wezbrała i chciał jej sobie upuścić. Dobrze zrobił, że napisał.
To nie jest tekst polityczny. U mnie dzisiaj bez hasztaga i całkiem na serio.
Zdecydowana większość wiadomości, które od Was dostaję to prośby o radę, komentarz, opinię. Ich forma jest najczęściej podobna. Najpierw dobre słowo, podziękowanie za bloga, jakieś uprzejmości.
Ten tekst jest o grzechu zaniechania. Nie chcę, żebyś grzeszył. Wobec świata i wszystkiego, czym jesteśmy. My. Ludzie.
Coraz więcej się ostatnio pisze o zarządzaniu wiekiem. Najczęściej w kontekście ludzi starszych. Jak ich zaktywizować, jak czerpać z ich doświadczeń etc. Bardzo mało z kolei mówi się o tym, jak odnosić się do tych sfer, w kontekście ludzi, którzy wciąż jeszcze biznesowe mleko mają pod nosem (coś jakby ja i moje pokolenie).
To był dla mnie intensywny tydzień. Zresztą wiesz. Rozmawialiśmy ze sobą regularnie.
Albo koleżanko, rzecz jasna.