Jeśli się wahasz, przestań
11 maja 2016 Życie 6 komentarzy

Jeśli się wahasz, przestań

W wiedzy nie chodzi o to, kto ma rację. To jest gra o pojemność naszej rzeczywistości.

Często zdarza mi się dyskutować. Taka karma, taki zawód.

Moi rozmówcy są różni. Tacy, których sama wypatruję, i ci, których starannie (acz nieskutecznie) omijam.

Pierwsza grupa nie jest łatwa. To często osoby, z którymi tu i ówdzie się spieram, sprzeczam, brew marszczę. To jednak ludzie, których bardzo cenię. W rozmowie odnoszą się do wiedzy. Lubię wiedzę. Mózg jest skrajnie podniecający.

Banda numer dwa to mieszanka emocji, ego i mentalnych loków. Każdy chce postawić na swoim. Nieważne, czy to ważne. Nieważne, czy potrzebne. W sytuacji braku argumentów, tutaj dzieją się emocje. Czasami z elementami konfabulacji, manipulacji czy innych zgniłych technik.

Bywa, że spotykam się z opinią, że do emocji najczęściej odnoszą się kobiety. Że jeśli argumenty, kalkulacje i fakty, to raczej z wąsem. A jak wiadro emocji, szaleńczo wylewające się z człowieka – to ten człowiek zazwyczaj w szpilkach. Najlepiej różowych.

Złoszczę się na takie uproszczenia. Miejscami jednak rzeczywistość i bezlitosna statystyka doświadczeń nie pomagają.

Dlatego, już od dawna, tam gdzie mogę, wlepiam ludziom wiedzę. Żeby brali. Garściami.

W marcu napisał do mnie człowiek

Nie prosił o konsultację.

Postać opowiedziała swoją historię i poprosiła o komentarz, kierunek, słowo.

A było to tak:

Zrzut ekranu 2016-05-02 o 17.26.01

Ta wiadomość była długa. Opisana opowieść była miejscami trudna, miejscami gorzka. Podsumowanie każdego wątku jednak raziło optymizmem. Na końcu, dziewczyna zadała jedno, krótkie i bardzo konkretne pytanie. Żadne tam filozofowanie.

Zrzut ekranu 2016-05-02 o 17.26.33

Dla mnie odpowiedź na pytania dotyczące edukacji zawsze jest prosta.

Jeśli nie wiesz, czy się uczyć, czy nie uczyć – to się ucz. A w efekcie, najlepiej naucz. Czegoś ważnego.

Tylko jeżeli akademia to stymulująca i (w wielu przypadkach) najlepiej na własny rachunek = doktorat i badania, które dodają wartość do rzeczywistości, w której żyjemy.

Do dziś pamiętam, jak przy obu pracach magisterskich, które w życiu pisałam, promotorki konsekwentnie wykreślały mi zdania rozpoczynające się od „moim zdaniem”.

Na pani zdanie przyjdzie jeszcze czas, pani Paulino. Dziś interesuje nas zdanie Johna Keynes’a – powtarzały.

Lubię mieć zdanie. Zazwyczaj mam. Wierzę, że to pomaga dobrze żyć.

No i teraz chwila o tym doktoracie.

A gdyby tak wziąć i zrobić?

Znaleźć promotora, który potęgą swojego mózgu wprawia Cię w absolutne, intelektualne drgawki. Móc z nim rozmawiać, pytać i odpowiadać. Czasami wdychać opary jego mózgowej pary. A gdyby to wszystko po to, żeby na końcu wypluć z siebie coś, co będzie znaczyć. Dla ludzi znaczyć. Dla świata.

Pamiętam czasy, gdy studia miały trudną reputację. Profesor był kastą świętą, a student ostatnim pokładem plebsu. Ileż to godzin Basta wysiedziała pod drzwiami konsultacji profesorki od Psychologii Społecznej, w oczekiwaniu na łaskę konsultacji. Ile izotoników tam wypiła.

Dziś jest inaczej. A jeśli nie jest, to na pewno bywa. W wielu miejscach.

Praca naukowa nie tylko potrafi być najlepszą, intelektualną podróżą życia. Ona dziś, zapewnia dobry i spokojny poziom tego życia. Stypendia, granty, programy rozwojowe. To wszystko po to, żeby nam się chciało. Myśleć i rozwijać. Świat.

Jeśli jesteś w tym miejscu, to znaczy, że ten temat jest Ci bliski. Polecam więc oka rzut na program, który mi samej wydaje się przemyślany, ważny i potrzebny. Kto wie, może będzie tym jednym, brakującym elementem, który sprawi, że przewód doktorski otworzy się przy twoim nazwisku.

L’Oréal Polska dla Kobiet i Nauki bije w kilka ważnych dla mnie dzwonów. Jest o rozwoju i wsparciu kobiet, jest o wiedzy i nauce. A w zasadzie naukach. Naukach o życiu.

Nie ma rzeczy ważniejszej niż życie.

***

Jeśli się wahasz, przestań.

Otwórz przewód i zacznij swoje badania.

Spotkamy się na obronie twojej pracy doktorskiej.

Będę z Ciebie dumna.


* Ten tekst napisałam na prośbę ludzi z L’Oréal. Temat jest ważny i potrzebny, więc zrobiłam to z ogromną przyjemnością.

6 komentarzy
Poprzedni To była linia 133 Następny Historia jednego Szymona

Cerise Griotte

Piekna inicjatywa gdyby nie L’Oreal… wysoko wyksztalcone i idealnie piekne… ups umalowane..

paulinabasta.com

A ja to sobie myślę, że gdyby nie oni, inicjatywy by nie było wcale. Ot, inny punkt widzenia.

Proszę nie zrozumieć tego jako hejtu, ale niepokoi mnie, że Pani wkleja fragmenty maili. Niby „zanonimizowane”, ale ja bym chyba poczuła się zszokowana, gdyby moje listy, w których piszę o ważnych dla mnie rzeczach, w ten sposób wypłynęły. Czy te osoby się na to wcześniej zgadzają?

paulinabasta.com

Hej f,
nie konsultuję publikacji z autorami. Wychodzę z (myślę, że całkiem dorosłego) założenia, że jeśli ktoś pisze do mnie z prośbą o poradę/czas/energię, to wie do kogo pisze. Prowadzę bloga, dzielę się historiami. To jest właśnie takie miejsce. Od zawsze takie było.
Do tej pory nie zdarzyło mi się mieć z tego tytułu kłopotów/reklamacji, więc póki co – żyję w zielonym.
Zdarza się, że ludzie sami proszą o publikacje. Mówiąc, że temat ważny, potrzebny i warto o nim mówić.

Kasia - www.BabskieTabu.pl

Ech, jak ja nienawidzę stereotypów o emocjach!

Miło przeczytać coś budującego, w momencie gdy po całym tygodniu pracy spędzam weekend na uczelni. Dziękuję 🙂