
To nie jest tekst polityczny. U mnie dzisiaj bez hasztaga i całkiem na serio.
Dużo się mówi o tym, że zmiana jest dobra. Sama przecież kiedyś o tym pisałam/myślałam/rozmawiałam.
Że czasami nieważne, jaka jest jej konkretna treść. Ważne, że różnorodność, nowe przestrzenie i od świeżości zawrót głowy. Że ta świeżość dobra, przydatna i stymulująca. Że mózg od niej rośnie. Że warto, a czasami nawet i bardzo warto. Niemal trzeba. Dwudziesty pierwszy wiek.
Kto nie nadąża za zmianą, ten umiera. W samotności i za zamkniętymi drzwiami. Czasy prędkie, prężne i na lewym pasie.
Dziś mój mózg krytyczny wraca do tego tematu. Trochę jakby tylnymi drzwiami.
Każda ważna zmiana jest trudna
Człowiek mierzy się ze swoimi nawykami, wygodnymi rutynami, spokojem środowiska, które zna. Każda zmiana rodzi niepokój. Bo nowość. Bo nieznaność. Bo trudno przewidzieć co zadzieje się jutro. A ludzie przecież lubią wiedzieć. To bezpieczne.
To nieprawda, że zmiana jest dobra
Dobra jest tylko ta, która na dobre wychodzi. A tego na żadnym starcie przecież nie wiadomo.
Zmiana dla zmiany często, na końcu swojej historii, siedzi i szlocha w kącie.
Ostatnio ten temat jest mi bliski, głównie za sprawą wiadomości od dwóch Basta-Czytelników. Nie publikuję ich fragmentów, bo były intensywne. Zbyt intensywne. W te dyskusje weszłam ochoczo, bo wątek przecież stał mi się teraz osobisty. Człowiek sam inkubuje swoje zmiany. Dużo zmian. Ważnych.
Dziś myślę, że jeśli chcesz przestawić w życiu coś ważnego, pierwszym twoim sprzymierzeńcem powinien być twój mózg. Ten zawsze podpowiada właściwie. Wskazuje kierunki, krzyczy uciekaj, gdy widzi stado szerszeni.
Ma jednak wielu rywali. Na czele stoją oczywiście emocje. Często szalejące, głośne i w mnogości. Kiedy chcesz zmienić (na przykład) pracę, najmocniej skupiają się na tym, co dziś Cię wypycha z miejsca, w którym jesteś. Fiksują się na szefie-głupcu, koleżance z pokoju bez myśli w głowie i wypłacie, co na złoty ząb nie starcza.
A Ty pielęgnujesz w sobie te małe frustracje. Starannie je podlewasz rozmowami z ludźmi, którzy siedzą na podobnej grzędzie. A potem, gdy nadejdzie niby-właściwa, ale tak-naprawdę-przypadkowa chwila, decydujesz się na zmianę. Idziesz do nowego, nieznanego. Idziesz, bo twój pokój od dawna już potrzebował wietrzenia.
Idziesz i… czekasz.
Jeśli masz szczęście, zmiana wyjdzie Ci na dobre. Jeśli nie – wracasz na poprzednią planszę. Albo cofasz się o kolejne trzy.
Ruletka taka.
A ja, im jestem starsza, tym bardziej nie lubię hazardu. Szczególnie tam, gdzie stawką jest twój dobrostan.
Dobra zmiana to taka, która przenosi Cię na kolejny poziom. Wtajemniczenia w kwestie, które są dla Ciebie ważne.

Nie róbcie głupot. Nie warto.
Niech zmiany Wam służą.
Długo i szczęśliwie.
Słuchajcie mózgu. Emocje na stos. I tak przeżyją przecież.
Czarownice tak mają.
O czym jest ten teks??