
Historia pewnego galopu
Dziś krótka rzecz o komunikacji. W pracy, życiu i gdzie się da. A było to tak...
Dziś krótka rzecz o komunikacji. W pracy, życiu i gdzie się da. A było to tak...
Utarty wzór. Powiedzenie, które funkcjonuje w naszym języku od lat. Zamiast zastanowić się głębiej czy ma sens, najczęściej dość bezmyślnie go powielamy. "Nie bierz tego do siebie! To tylko praca".
Średnie i duże firmy monitorują, śledzą, oceniają. W zasadzie wszystko co się da. Dziś będzie o ocenie pracowników.
Dzisiejsza opowieść jest o błędach, które nowo-mianowani managerowie często popełniają. Sama kiedyś takim byłam. Tonę błędów popełniłam. Przeczytajcie – dzięki temu może uda się Wam kilku z nich uniknąć. A jeśli nie, to przynajmniej popełnicie je z odrobinę większą świadomością konsekwencji.
Dobrze jest właściwie zacząć pracowniczy rok. Albo co tam rok – każdy miesiąc lub nawet tydzień przyjemniej mija, jeśli dobrze rozpoczęty.
Dość często spotykam się z opinią, że jak jesteś szefem, zapomnij o byciu lubianym. Jedni się zgadzają i przyjmują taką karmę, inni biadolą, jeszcze inni usprawiedliwiają takim złożeniem swoje braki. Dyskusja trwa.
Dzisiejszy tekst jest wyjątkowy. Głównie dlatego, że inspiracja nie pochodzi z mojego mózgu, ale jest zasłyszana. Temat jest jednak na tyle trafny, że muszę Wam to opowiedzieć. Posłuchajcie.
Kilka tygodni temu pisałam o tym jak mają się kobiece negocjacje wynagrodzeń, do mojej podróży do Barcelony. Dziś piszę z krainy Gaudiego, winem i jamon'em płynącej.
Niedawno pisałam o tym, że to nieprawda, że nie ma głupich pytań. Dziś kolejny wątek odczarowujący to, co utarte i w mózgi tłoczone od lat.
Z leadership'em jest trochę jak z... Nowym Jorkiem. To nie jest zwykłe słowo, to jest stan umysłu.
W ubiegłym tygodniu kilka osób pytało mnie o stres w pracy. W różnych konfiguracjach. Broniłam się przed tym tematem aż do dziś. Przed chwilą dostałam osobliwą wiadomość. Nie ma bata. Trzeba o tym napisać.