Dzisiejsza opowieść jest o błędach, które nowo-mianowani managerowie często popełniają. Sama kiedyś takim byłam. Tonę błędów popełniłam. Przeczytajcie – dzięki temu może uda się Wam kilku z nich uniknąć. A jeśli nie, to przynajmniej popełnicie je z odrobinę większą świadomością konsekwencji.
- Pomagaj tylko tam, gdzie pomoc jest potrzebna. Dawno temu objęłam dość duży zespół korpo-pracowników. Grupa różnorodna, totalnie ogarnięta. Młodzi, cudni, ambitni. Na wejściu zafiksowałam się trochę na tym, żeby dodać wartość do zespołu. Żeby jakoś sprytnie zaznaczyć swoją obecność. Innymi słowy – chciałam jakoś „ułatwić” im życie. Rozejrzawszy się wokoło, stwierdziłam: łatwizna! Pierwszy na tapetę wpadł team osób, które codziennie siedziały na call’u (dla niewtajemniczonych: odbierały telefony od klientów). Dla tej grupy, co tydzień był ustalany grafik „sziftów” – kto, kiedy i ile czasu siedzi na tym, rzeczonym kolu. Spojrzałam i od razu mnie olśniło… A co jakby ustalić jeden, stały grafik? Tak, żeby ludzie zyskali jakąś stabilność. Żeby wiedzieli z góry na cały miesiąc/ rok, że w czwartki siedzą do późna. Taaaa daaam – dosłownie w chwilę miałam ten cudny pomysł. I tu zadziała się pierwsza pointa dzisiejszej opowieści. Zebrałam zespół, ogłosiłam mój piękny plan, licząc na oklaski i odprowadzenie do biurka w lektyce. Było odwrotnie. Grymas niechęci i krótki komentarz: ” Jest dobrze tak, jak jest. Nie chcemy tego zmieniać„. Unikajcie więc tego błędu. Zanim zaczniecie proponować zmiany, zastanówcie się (a potem sprawdźcie) na ile zmiana w danym obszarze jest prawdziwie potrzebna. Wasza optyka może być skrajnie różna od optyki waszego zespołu. A jeśli już robić coś dla nich, to wyłącznie w odpowiedzi na ich potrzebę. Nigdy Waszą potrzebę wprowadzenia zmian. Z całym szacunkiem do dobrych intencji etc… To się nie liczy. Liczy się tylko efekt.
- To Ty jesteś dla zespołu, a nie odwrotnie. O tym piszę dość często, w różnych kontekstach. Jeśli chcesz być dobrym, skutecznym, efektywnym managerem, wbij sobie do głowy jedną rzecz: w korpo zarządzasz ludźmi (!). Nie, to nie są zasoby, risorsy, hedkałny, ef-ti-is. Nie. Ludzie. A ludzie mają to do siebie, że myślą. Skoro tak, to możesz podejrzewać, że są powody, dla których wybrali pracę właśnie dla Ciebie. No bo przecież gdyby chcieli być żołnierzami, poszliby do wojska. Nie zrobili tego, wybrali korpo. Więc wbij sobie to do głowy i zacznij w ten sposób zarządzać. Głównie sobą. To Ty jesteś dla zespołu. Ich sukcesy są twoimi sukcesami. Jeśli oni nie dostają wsparcia, leżą. Ty wraz z nimi.
- Nie oczekuj, że pracownicy domyślą się, czego wymagasz. Just say it! Najlepiej głośno, wyraźnie i bez owijania w bawełnę. Jeśli nie ustawisz dobrze oczekiwań, celów, nie masz prawa później wymagać, rozliczać, egzekwować. To nielogiczne, głupie i bardzo leniwe. Z twojej strony.
- Zadbaj o swoją motywację. Tak – o swoją! Jako manager często jesteś rozliczany z „zaangażowania” twoich pracowników. Masz motywować, mobilizować, tłum porywać. I jeśli nawet Ci się to uda (a trudna to sztuka, przyznam), często na końcu tego łańcucha siedzisz Ty. Wykończony, zmaltretowany i na krawędzi swoich możliwości. Siły opadają, energii coraz mniej. W codzienność, krok po kroku wkrada się brudna i dość śmierdząca nuta. Zaczynasz trochę marudzić. Potem już nie tylko trochę. A dalej… stoi ten tłum. Nie porywany już wcale. Do tego przecież trzeba mega odwagi, siły, energii i naturalnego chciejstwa. Dbaj o siebie zatem. To bardzo ważne.
Niech dzień będzie Waszym przyjacielem!
Najgorzej jest chyba z tą motywacją. Zaczynasz coś, robisz robisz i później nagle ci się nie chce. Ja wtedy stosuję odpoczynek i oglądam wideo motywacyjne albo słucham dobrej muzyki. Praca po 12h dziennie wykańcza, ale warto pracować dużo, żeby w przyszłości mieć mniej pracy. Najlepiej w marketingu sieciowym, gdzie można wziąć sobie wolne w dowolnym momencie a dochód i tak będzie wpływał na konto 🙂