Samochwała w kącie stała. Już nie!
7 października 2015 Kobieta 4 komentarze

Samochwała w kącie stała. Już nie!

Ani w kącie, ani krzyżem na grochu. Chwalmy się stadnie. Wszystkim, co tego warte.

Moja starsza córka jest przedszkolakiem. Przybywszy wczoraj z placówki, cały wieczór podśpiewywała:

„… kto jest beksą i mazgajem

ten się do nas nie nadaje

niechaj w domu siedzi sam

ram tam tam, ram tam, tam…”.

Jak już ogarnęłam, o czym dziecię śpiewa, dotarło do mnie, że to przecież jakaś straszna bieda. Żeby tak straszyć dzieci domową samotnością. Albo liskiem-kadłubkiem („chodzi lisek koło drogi, nie ma ręki, ani nogi”). Albo pleść głupoty, że Bambo jest brudasem („mama powiada: 'Chodź do kąpieli’, a on się boi, że się wybieli”). Nic dziwnego, że po takiej indoktrynacji, połowa narodu nam wariuje w kominiarkach zamiast twarzy.

Ale nie o tęczy ten tekst.

Każdy z nas zna przecież przypowieść o samochwale. Jak to stała w kącie i smutnym dziewczęciem była. A, że do smutku nam nie spieszno, wolimy unikać zjawiska.

„Samochwała w kącie stała 
I wciąż tak opowiadała…”

I tak, przez lata wdrukowaliśmy (a statystycznie częściej: wdrukowałyśmy) w siebie pogląd, że chwalić się nie wypada. Naród więc stęka, kwęka i pojękuje stadnie. Taka praktyka sprzyja utrwalaniu się długowiecznych, prawdziwych przyjaźni. Bowiem nic tak nie uszczęśliwia sąsiada, jak twoja głęboka niedola. Jeśli tylko spróbujesz, raz w czasie się uśmiechnąć i wspomnieć o (nie daj jedyny-prawdziwy-Boże) jakimś sukcesie, podróży (dalej niż do Jaworzna-Szczakowej), podwyżce, czy nowo-nabytym inwentarzu – popadasz w głęboką, towarzyską niełaskę…

To wszystko prawda.

Albo nie.

Już nie! Na pewno nie w twoim krajobrazie.

Bo przecież ludzie, których wpuszczasz do swojego świata, to lud współczesny. Nienapchany jadem, tylko życzliwością. Przyjaciele i znajomi kciuk zawsze za Ciebie trzymają. Dokładnie tak, jak Ty za nich.

I nie muszą dopytywać co u Ciebie, oni wiedzą. Bo sam im opowiadasz o swoich sukcesach i planach. Samochwalisz się dumnie, gdy coś Ci się udaje. Bo co to za sukces, jeśli nie wyświętowany (nie mylić z wyświęcony) z przyjaciółmi.

Powiedz, proszę, drogi Basta-Czytelniku, w której bandzie chcesz być? Jeśli w tej drugiej, proponuję już dziś zacząć dobromowę na swój temat. I nie, nie chodzi o przechwalstwo lub zamęczanie niezainteresowanych osób peanami na swoją cześć. Chodzi o zdolność docenienia swoich talentów, umiejętności czy sukcesów. Jeśli ktoś Cię pyta jak minął dzień (który wiesz, że był rakietą) – to ważne, żebyś potrafił wydusić z siebie tę opowieść, bez pąsu na twarzy.

A teraz do Pana, Drogi Panie Brzechwa:

Świat współczesny nieco inny,

Ten, co nie chce już być winny,

Strachom, trwodze w naszych mózgach

Cała Polska tonąc w bluzgach,

Nagle się opamiętuje

I sukcesy swe świętuje.

W siebie wierzy, siebie chwali

Nic już tego nie rozwali,

Nawet wierszy książka mała

Bambo, lisek, samochwała…

Idźcie i samochwalcie się! Jeśli tylko macie powód. A tych (wiem przecież, bo do mnie piszecie), jest całe mnóstwo.

4 komentarze
Poprzedni Care for those who care for you Następny Daj się złapać

Na pytanie co słychać z moich ust zawsze pada odpowiedź: „naprawdę dobrze”, „wszystko w porządku, oby tak dalej”, „jestem szczęśliwa, mam fajne życie”. Chyba wiadomo jakie są reakcje osób 😉 Postawa jest najważniejsza, chwalmy się, szukajmy powodów, dzięki którym dzień stanie się wyjątkowy!

Łukasz Pich

O tym, że nie potrafimy mówić o sobie pozytywnie i doceniać się świadczą najlepiej rozmowy rekrutacyjne.
– Co jest pani największą zaletą?
– Skromność (rumieniec na twarzy)

Coś na rzeczy jest z tym chwaleniem w narodzie 😉 faktycznie. Za Brzechwę i chwilę refleksji dziękuje

Ja chyba przestałem mieć takie smutne poczucie, iż w naszym narodzie panuje jedynie zazdrość. Wręcz przeciwnie – zmieniło się to bardzo i sukcesy wspólnie nas motywują (choć pewnie nadal to w obliczu wspólnej klęski motywujemy się wspólnie bardziej).

W zakresie „samochwalenia” – świętujmy sukcesy mając na uwadze porażki. Wówczas i my będziemy bardziej świadomi kiedy i z kim owym sukcesem warto się dzielić 😉