Mama w pracy. Odcinek 1
16 grudnia 2013 Kobieta 1 komentarz

Mama w pracy. Odcinek 1

Powrót do korpo, po urlopie macierzyńskim wzbudzał we mnie dużo obaw. Nasz krąg kulturowy na pewno nie pomaga. Wokół mnóstwo kobiet na barykadach....

Muszę przyznać, że tęskniłam. Po dwóch tygodniach urlopu, miło jest wrócić do regularnej rutyny pisania.  Na wakacjach człowiek nabiera dystansu. Pewne sprawy systematyzuje, inne ocenia, jeszcze inne rewolucjonizuje.  Dziś o systematyzacji. Podsumowaniu ponad rocznego już doświadczenia jako mama. Mama w pracy.

Powrót do korpo, po urlopie macierzyńskim wzbudzał we mnie dużo obaw. Nasz krąg kulturowy na pewno nie pomaga. Wokół mnóstwo kobiet na barykadach. Takich, co to „życie poświęciły dla dzieci” a urlop wychowawczy trwał do osiemnastki. Presja na pewno odczuwalna. Mechanizm generowania podprogowych wyrzutów sumienia (za samą bezczelność pomyślenia o powrocie do pracy) działa bardzo sprawnie.

I na to wpadam ja. Po półrocznym macierzyńskim miałam organiczną potrzebę powrotu do pracy (lub przynajmniej regularnego wychodzenia do ludzi, którzy potrafią mówić ludzkim głosem). Dużo się o tym ostatnio pisze. Kobiety opowiadają o tym jakie to trudne, niemal schizofreniczne (rozdarcie między potrzebami swoimi, a dziecka).

Moja perspektywa była inna… Nie było ani lekko, ani trudno. Po prostu, stało się. Przyszedł poniedziałek, trzeba było się ubrać i pójść do pracy. Nic nadzwyczajnego. Po pracy wróciłam do domu i znowu byłam mamą. Tyle.

Po kilku miesiącach zmieniłam firmę. Znowu- aspekt małego dziecka był dość szeroko rozkminiany. Babcie, mamy, sąsiadki z dzieciństwa. Łomatko! Bo to na pewno się nie uda. Bo dziecko ucierpi. Bo, cała-reszta-innych-argumentów-krzak…  I co? I nic. Stało się a rodzina jaka była, taka jest. Bardzo szczęśliwa.

I teraz czas na wnioski.

Nie pozwólcie sobie nigdy wmówić, że dziecko powinno ograniczać. Że nagle trzeba przekierować całą swoją energię na malucha. Jasne – rodzicielstwo zmienia wiele. Człowiek tak czy siak musi się jakoś przepoczwarzyć. Ale tok myślenia „mam dziecko, więc teraz nie podejmę wyzwania” nie jest jedynym, właściwym.  Właściwe jest to co Wy chcecie zrobić. Tak jak chcecie. Jeśli okazuje się, że pozostanie w domu jest Wam pisane – go for it. Jeśli jednak macie potrzebę zachowania swoich przedrodzicielskich właściwości – też jest taka opcja. Kwestia dokonywanych wyborów. Dla mnie drugi wariant  jest o tyle ważny, że wierzę, że wszystko, co teraz dzieje się wokół mojej małej córki, jakoś ją kształtuje. Chciałabym, żeby w przyszłości żyła tak dla innych, jak i dla siebie. Więc ja też, tak właśnie staram się żyć (z różnym skutkiem- ale o tym innym razem).

1 komentarz
Poprzedni Pracownicy siedzą na fejsie? Tylko się cieszyć! Następny Ogłoszenia o pracę- moje ostatnie starcie

[…] Jeśli dobrze Ci się czytało ten tekst, Odcinek 1 znajdziesz tutaj. […]