
Ostatnio wpadło mi w ręce kilka książek o motywacji (włącznie z tą do pracy). Modele teoretyczne, trochę biologii, statystyki. Szału odkrywki brak. Za to przemyślałam ponownie temat mojej własnej motywacji do pracy. Ciekawe czy za rok, wypuszczę trzeci odcinek tej serii...
Kiedyś już pisałam o tym, jak ważne jest rozpoznanie składników swojej motywacji oraz świadomość ich istnienia (Odcinek 1 tutaj). Jak patrzę na ten wpis dziś, trochę się uśmiecham. Moja mieszanka zmieniła się w całości. Pozytywna informacja zwrotna dalej jest dla mnie ważna, ale na pewno nie jest czymś, co motywuje mnie z pozycji podium. Pas du tout.
Dziś, ważne są dla mnie dwie rzeczy. Tylko dwie.
- Autonomia działania. Totalnie kręcą mnie momenty, kiedy widzę, jak moje uwagi, wskazówki, (podprogowa nawet) komunikacja, działają. Na ludzi. A ludzie są dla mnie ważni. Przestrzeń do działania, która nie ogranicza, a pozwala na taniec, przy mojej własnej melodii, to coś, co sprawia, że rozpoznaję czy to, co robię ma sens.
- Chemia z człowiekiem, który siedzi na grzędzie obok. W trudnych chwilach (i.e. wstajesz rano i myślisz sobie – damn, it’s monday again) motywację odnajduję we współpracownikach, których szczerze lubię. Mam to szczęście, że wciąż ta grupa liczbowo, znacząco przewyższa gang Basta-wykluczonych. Jeszcze rok temu, zupełnie nie doceniałam tego elementu. Dziś jest dla mnie jednym z kluczowych składników mojego, (często) błogostanu w pracy lub jego skrajnej odwrotności.
I jeszcze dwa zadania dla Ciebie, Basta-czytelniku:
- Zrewiduj elementy swojej motywacji… Być może, tak jak w moim przypadku, w tegorocznej rundzie uświadomisz sobie coś zupełnie, dla Ciebie nowego.
- Jeśli ludzie dookoła, są dla Ciebie równie istotnym elementem pracowniczej motywacji, daj im o tym znać. Jeszcze dziś. Ja daję, dedykując ten wpis, osobie, wraz z którą, w ubiegłym tygodniu przy obiedzie, poryczałam się ze śmiechu tak, że oko trzeba było później naprawiać w toalecie. Popłynęło tuszem zacieszonych łez.

Świetnie się Ciebie czyta.
Staram się motywować sama, bo organizacja w której pracuje nie zawsze gra melodię, do której osobiście chciałabym potańczyć…
Manipulacja, hipokryzja, zakłamanie i mówienie tego co chcemy usłyszeć a nie prawdy, choćby najgorsza była… hmmm dziękuję nie tańczę.
Szczęście że lubię swoją pracę i w dziale jest atmosfera OK, a reszta organizacji??
Napisałabym śladem Z.Religi, najwyżej mnie wykropkujesz „A jxxxx to pies”.
A.