Ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie kłamię. To już będzie z pięć lat, odkąd zaczęłam pielęgnować w sobie małego, wewnętrznego taliba w tej kwestii (człowiek się zradykalizował).
Kilka dni temu, mama-Basta, tata-Basta i dwie ich uwspólnione potomkinie wybrali się razem na basen. Dzień od rana był dobry. Dobre śniadanie, dobre humory, dobre czucie w brzuchu.
Spakowaliśmy graty, przywdzialiśmy wodne szaty i pojechaliśmy zamoczyć inwentarz.
Przy basenowej kasie stała kobieta. Na oko, w okolicy trzydziestki. Uśmiechnęła się do nas od razu. Uzębienie miała kompletne. To często pomaga w procesie wzbudzania sympatii rozmówcy.
Moją sympatię wzbudziła od razu.
Gdy przyszło do płacenia, pani spojrzała na naszą czwórkę i na chwilę zawiesiła wzrok na starszej córce. Człowiek ma na imię Tola i przeżył już na świecie ponad trzy i pół roku. To ważny element tej historii, bo to właśnie wiek zagrał w niej pierwsze skrzypce.
Pani spojrzała na Tolę raz jeszcze, po czym spytała:
– A ile córeczka ma lat?
– Trzy i pół. – odpowiedziałam.
Tu zapadł moment niewygodnej ciszy, na co pani przemówiła ponownie:
– Bo wie Pani, dzieci do trzeciego roku życia wchodzą za darmo. To może ja zadam to pytanie raz jeszcze, co? A więc jak będzie? Ile córeczka ma lat?
– …
Zapłaciłam za bilet dla Toli.
A wieczorem, rozmawialiśmy o tym z tatą-Basta dłuższą chwilę.
Mamy w sobie często, jako naród chyba, takie krzywe naleciałości dawnych czasów. Czasów piszczących deficytów, braku pokarmu i kombinatorstwa, graniczącego ze sztuką przetrwania. Kiedyś takie zachowanie pewnie miało jakieś uzasadnienie bytowe. Kto nie kombinuje, ten (wraz z rodziną) nie je, czy coś podobnego.
Dziś jemy wszyscy. I Ty, i ja, i Pani z kasy na basenie.
A mimo to, stare nawyki zostały. I wciąż, wiedzeni wrodzoną uprzejmością, proponujemy ludziom niepotrzebne kłamstwa w miejsce uzasadnionej uczciwości.
Dam sobie głowę odrąbać, że miła pani z kasy zupełnie nie czuła, że robi coś niewłaściwego. Ona tak z sympatii i troski i klientów w postaci wielodzietnej rodziny.
Czasy się zmieniły. Pora, aby nasze nawyki poszły w ślad za nimi.
Kłamstwo jest złe.
A jeżeli to zalecenie przełożonego, by iść na rękę rodzinom wielodzietnym?