Jeśli widzisz ten post, to znak, że w moim życiu się dzieje.
Uważni Czytelnicy już na pewno wykumali, że druga potomkini rodu Basta jest w drodze.
Poprawka: jeśli ten post jest już na blogu, znaczy, że ta droga już dobiegła końca, a dziecię zostało powite.
Piszę o tym dlatego, żebyś nie gubił bazy, drogi Czytelniku. Pisania nie porzucam, wręcz przeciwnie. Następny tydzień jednak będzie specyficzny. Nie mam zupełnie czucia na pisanie o pracy, a baboli puszczać nie wypada (nie ta filozofia literacka).
Pozwól więc, że w nadchodzącym tygodniu, zanurzę się zupełnie w rodzinnej atmosfeJrze, a do Ciebie wrócę w kolejną środę, porą późno-wieczorną – tak jak to mam w zwyczaju, już od prawie roku.
Jako że chciałabym dać Ci coś w zamian, za tę chwilową nieobecność, dodam, że trwają prace nad odświeżeniem naszego bloga. Kreska płonie, kody podskakują wesoło.
18 sierpnia mija rok, od kiedy się znamy, więc trzeba to jakoś uczcić. Kobieta kupiłaby sobie na urodziny nową kiecę. Blog też doprosił się więc o nową/odświeżoną szatę. Już niebawem goł lajf.
Ahoj! Trzymajcie się ciepło i kciuka czasami za mnie zaciśnijcie. Pierwsze tygodnie życia nowego obywatela bywają trudnawe.
Ogarniam jak umiem najlepiej.
Basta.
Gratulacje:) Powodzenia 🙂 i czekamy na Ciebie 🙂