Rozmowy o pracę drenują. Człowiek przychodzi w umówione miejsce, z brzuchem pełnym napięcia.
Jak już zasiądzie po właściwej stronie biurka, wydatek energetyczny zamiast zwolnić, tylko nabiera tempa. Padają kolejne pytania, dziura w mózgu się powiększa. Mniej więcej po połowie godziny, człowiek zaczyna być głodny. Stres jest jak bulimia. Zjada wszystko, co siedzi w zasięgu wzroku.
Gdzieś pod koniec spotkania ciśnienie spada, atmosfera luzuje krawat. Można zadać jakieś pytanie i przejąć na chwilę stery rozmowy. Najczęściej jednak tak się nie dzieje. Mózg zużył się na tyle, że do kolejnych wysiłków mu nie spieszno. Jedyne o czym marzy to kąpiel i talerz ręcznie robionych frytek.
Wychodząc z rozmowy kwalifikacyjnej, człowiek czuje się zmęczony. Układ jest taki, że daje z siebie maximum energii, sam pobierając niewiele.
No właśnie <pauza>.
A gdyby tak, rozmowa o pracę mogła dać ludziom trochę dobrego. Co, jeśli obok kałasznikowa pytań, mogliby zyskać cenną informację na swój temat?
Przez ostatnie lata poznałam wiele narzędzi rekrutacyjnych. Większość z nich selekcjonuje. Na starcie odrzuca tych, którzy z jakichś przyczyn nie pasują. Niedawno jednak trafiłam na całkiem niezłe testy psychometryczne. Jeden z nich szczególnie przypadł mi do gustu i mam taką fantazję, żeby część z Was nim zarazić. Nie, że konkretnie tym jedynym. Raczej samym zjawiskiem.
Narzędzie jest bardzo proste i logiczne. Za jego pomocą, po +- 8 minutach widzimy opis profilu osobowego osoby, którą badamy. A w nim:
- jej mocne strony,
- możliwe ograniczenia,
- info o tym czego człowiek potrzebuje
- oraz jego podstawowe obawy.
I teraz wyobraźcie sobie, że zamiast pytać kandydata o deklaracje sukcesów, prosicie go o wykonanie prostego zadania online. Nic trudnego, wiedzowego. Chodzi o naturalne skojarzenia słów. Komputer jakieś zadaje i prosi o wybranie z listy dwóch innych – najbliższego i najdalszego skojarzenia. Prościzna.
Mając wynik, brniecie dalej.
Najpierw pytacie o wrażenia i obstawiacie (to znaczy wasz rozmówca obstawia) wyniki. Człowiek mówi jak się ocenia we wskazanych kategoriach. Mówi, na ten przykład, że motywują go ludzie, a ogranicza brak decyzyjności. Wy na to, że to ciekawe, bo w teście wypadł zupełnie inaczej. Prosicie o komentarz. Człowiek komentuje. Mądrze. Dyskusja zaczyna nabierać rumieńców. Idziecie dalej.
Tym razem piłka jest już po waszej stronie, drodzy Rekruterzy/Managerowie. Interpretujecie wyniki. Prosicie o przykłady, o fantazję opowieści. Kilka elementów jest dla kandydata oczywistych, reszta go zaskakuje. Podczas rozmowy z Wami, dostaje coś bardzo cennego. Chwilę wglądu w swoje zachowania/doświadczenia/uformowane postawy. Nie dlatego, że zrobił ten test. Dlatego, że z nim rozmawiasz o wynikach. Prowokujesz.
Wasze spotkanie w tym momencie przepoczwarza się z drenującego, w dające coś w zamian. Symbioza.
Moje wyniki były zaskakująco trafne. Zabawne, kiedy korpo-człowiek dostaje na twarz wiadomość, że ograniczają go procedury. Coś, co wie już od dawna przecież… <czas-się-nad-sobą-zastanowić-Basta>
Ale wracając… Nie o mnie to przecież ma być.
Chciałabym, żeby Ci z Was, którzy mogą sobie na to pozwolić, spróbowali użyć tego typu narzędzia w prowadzonych przez siebie rekrutacjach. Nie wszystkich, tych szczególnie istotnych. Ja sama, chętnie bym go użyła do rekrutacji managerskich. Tu samoświadomość jest wyjątkowo ważna. Jak człowiek nie wie w czym jest dobry, jego zespół też nigdy tego nie odkryje. Jak nie wie co go motywuje/spala, zdrowie nie pozwoli mu na fantastyczną, długodystansową karierę.
Ludzie to klucz każdego biznesu. Do własnego chcesz zapraszać tylko tych wyjątkowych. W tej kategorii kompromis nie może być twoim przyjacielem.
*** Celowo nie linkuję Wam strony firmy, która udostępniła mi próbki własnych testów. Chcę Was zarazić ideą, a nie usługą jednej, konkretnej firmy. Jeśli ktoś będzie zainteresowany, dajcie znać – podam te detale bez problemu.
Jutro właśnie rekrutuję (rzadko mi się zdarza). Miałem dać kandydatowi test na typologię osobowości (kojarzysz, co nie – Insight: czerwony, żółty, zielony, niebieski). Ale jak masz tutaj taką petardę, to z chęcią sprawdziłbym na sobie, a potem ew. w hr boju. Piszę maila z prośbą : )