Istnieje człowiek. Od wieków ten sam
6 kwietnia 2016 Praca 12 komentarzy

Istnieje człowiek. Od wieków ten sam

Kilka miesięcy temu dostałam osobliwą wiadomość. Człowiekowi chyba trochę krew wezbrała i chciał jej sobie upuścić. Dobrze zrobił, że napisał. 

A było to tak.

Zrzut ekranu 2016-04-06 o 135050_mini

Tekst, na który powołuje się człowiek jest jakąś-tam-opinią-osoby-której-nie-zna-i-nic-dla-niego-nie-znaczy. Stąd pierwszą moją radą było bardziej uważne lokowanie energii. No bo jak tu się przejmować przekonaniami osób, które nie znaczą dla nas nic. Takich, których w naszym, znaczącym widnokręgu zupełnie nie ma. To niemądre przecież.

A potem, już na poważnie, zaczęłam sobie myśleć o tych Millenialsach. Już dawno ten temat lekko zaburzał moją życiową zen. Toć sama, według niektórych klasyfikacji wklejam się w tę kategorię (zaczyna się od 1980r. więc rzutem na taśmę).

To jasne, że żyjemy w nowożytności. Że internety, mikroczipy i botox. To jasne, że tempo nieco jakby przyspieszyło. I ciągle przyspiesza. To oczywiste, że jak nie masz facebook’a, to nie tracisz na niego czasu. To nieprawda, że ten czas wtedy poświęcasz kontemplacji w naturze i długich rozmowach z bliskimi.

Czasy się zmieniają. Ludzie nie. Człowiek dziś jest dokładnie (!) taki sam, jaki był w poprzednich dekadach.

My po prostu dziś mamy w rękach inne narzędzia niż nasi rodzice, dziadkowie… Flintstonowie. Zamiast palić w piecu, odkręcamy kaloryfer. Zamiast słać telegramy, wysyłamy esemesy. Efekt jest dokładnie ten sam.

To nieprawda, że pokolenie M jest genetycznie zepsute. Roszczeniowa gównażeria, co to prawdziwego życia nie widziała.  Zapuścili brody (ten, komu już rośnie), wsiedli na rower i jakichś bzdur wymagają. Kto to widział, żeby kiedyś wymagać czegoś od swojego szefa. Nawet jak baran i buc. I jeszcze te wszystkie potrzeby. Nie dziwota, że od ich nadmiaru ludzie wariują. Poprawka. Teraz się na to mówi depresja. W dupach się poprzewracało.

Millenialsi nie istnieją. Istnieje człowiek. Od wieków ten sam.

Chce żyć długo, zdrowo i dostatnie. Chce być szanowany i ceniony. Chce kochać, rozmnażać się, dobrze jeść, bawić się, śmiać i oddychać pełną gębą. Lubi ludzi, a nieoswojonych trzyma na dystans. Pracuje, bo musi, ale czasami sprawia mu to radość. Chce być. A jak już się skończy, chce zostawić po sobie coś wartościowego. Ma oczy, więc patrzy. Gdy widzi szanse, próbuje z nich korzystać. Gdy czuje zagrożenie, czeka. Czasami bardzo długo. Czasy, w których żyje go określają przez zapożyczenie. Rozgląda się i upodabnia do tych, którzy obok. Jest odważny na tyle, na ile czuje, że warto.

Zdjęcie na górze to moja twarz.

To nie żaden Millenials. To człowiek. To ja – Basta.

Tyle.

Idźcie i róbcie dobrze.

12 komentarzy
Poprzedni To nieprawda, że zmiana jest dobra Następny Korpo-świat nie istnieje

Zrezygnuj

Na szczęście skończyły się już litery w alfabecie, więc może te mondre głowy dadzą sobie spokój z etykietowaniem ludzi.

Pani Paulino,
zgodzę się z Panią. Człowiek. Tyle i aż tyle. Człowiek ten sam, potrzeby te same. To co jest inne, różne, to wachlarz narzędzi i środków do zaspokajania tych potrzeb. To że możliwości są inne od tych co były to chyba dobrze, bo byłoby nudno.
Skoro człowiek ten sam to podejście do niego być powinno takie samo. Zawsze z poszanowaniem jego godności i z szacunkiem – nie zależnie od tego czy nazwiemy go pokoleniem X, Y czy Z.
To tak z porannych przemyśleń na ten temat.

Bardzo trafił do mnie akapit o lokowaniu energii. Przechodziłem ostatnio przez klika sytuacji gdzie człowiek rzeczywiście się przejął, choć dystans do obiektu przejęcia był ze wszechmiar ogromny. Myślę sobie, że to bardzo porządana cecha umieć się zdystansować i zrozumieć, że prawdziwie istotne emocje powinny rodzić się z głębokich, a nie płytkich relacji. Krótko mówiąc, jeśli Ktoś jest nam daleki, lub Obcy to zwyczajnie – nie przejmujmy się! Co On może o nas wiedzieć?

W kwestii milenialsów, gdy się starzejemy to burczymy na młodszych, że za naszych czasów to…(wstaw co chcesz). Takie powolne tetryczenie 🙂 Nie narzekając pozostaniemy dłużej młodzi!

Tekścior na piątkę, polecam i udostępniam, bo są ludzie, których (mam nadzieję) postawi na nogi!

paulinabasta.com

Obyśmy my, swoim potomnym tak nie gderali… Ohala!

Amen. Mnie też już te wszystkie X, Y, Z męczą jak każda forma szufladkowania i generalizowania. Jak od wieków – idzie nowe i stare się temu ze zdziwieniem przygląda. Jedyna różnica to liczba konferencji branżowych, na których temat z literką w tytule brzmi dobrze.

http://www.vox.com/a/teens#year/1990 myślę, że moje pokolenia i pokolenia młodsze mają się całkiem nieźle. Do pracy idą coraz bardziej świadome roczniki (świadome siebie, świadome życia).
The kids are all right & we all gonna survive ; )

Z jednej strony racja, bo jak mowi Dalajlama kazdy czlowiek jest taki sam. Z drugiej jednak jest tutaj ignorancja faktow. Oczywiście , że millenialsi to ludzie, jak babyboomers i jak flinstonowie i jak muzułmanie i chinczycy. Tylko wychowani w innych okolicznościach, co powoduje dramatycznie różny stosunek m.in. do pracy. I od tego nie uciekniemy. W swojej masie osoby urodzone w latach 90tych wychowywali się w innych warunkach niż ludzie urodzeni w latach 70. Rodzice przekazywali im inne podejście do swiata, samo otoczenie inaczej ich kształtowało (w tym dostepnosc rozrywki, dobr materialnych etc). Wiec proszę w ważnej dyskusji tego nie ignorować, nie upraszczać tematu na sile.

Marcin M.

Przyłączam się do takiego punktu widzenia.

Każdy z nas jest człowiekiem z zestawem superlatyw i wad. Ale widać też pewien przełom w kolejnych pokoleniach. Ja widzę dość spory kontrast pomiędzy ludźmi urodzonymi do 85 roku i tych od 86 (czyli wynikający z reformy edukacji). Ale nie mówię, iż zmiany są wyłącznie na gorsze – fajne jest to, że te osoby mocniej cenią swoje życie prywatne (nie popadają nadmiernie w pracoholizm).

Pozdrawiam

Zawsze jedno pokolenie będzie narzekało na drugie, choć samo popełnia błędy (i to często te same). Tylko po co to rozgrzebywać? Lepiej iść do przodu, cieszyć się, że mile-coś-tam mają lepsze możliwości i przede wszystkim, samemu spróbować z nich skorzystać w końcu te narzędzia etc. nie zostały wynalezione specjalnie tylko dla mile. Nie rozumiem skąd taka chęć autora tekstu o mile-coś-tam by komuś przysrać.

Tak jest, Basta, róbmy dobrze, róbmy swoje, bez niemądrych poświęceń i skwaśniałych myśli (bo Irvinga czytam „Od niemądrych poświęceń i skwaszonych świętych uchowaj nas Panie” :)). Na razie.

Dorota Szczepaniak

Bliżej mi do Flinstonów niż do Millenialsów 🙂 Przyznam, że słyszałam określenia pokolenie X,Y i różne inne litery, ale nigdy nie zagłębiałam się w to jaka litera kiedy się urodziła. Nie miało to dla mnie znaczenia, bo człowiek, to człowiek. Przez całe życie się zmienia. I chyba najbardziej się zmienia, gdy pojawiają się dzieci. One, jak nic innego, uczą pokory i cierpliwości.
„Lokowanie energii”… ładnie powiedziane. Kiedyś mówiło się samoświadomość, co pokrótce oznaczało dojrzałe podejście do samego siebie albo po prostu lubienie siebie i pogodzenie z tym, że nie można zadowolić wszystkich. Czytam różne wypowiedzi ludzi, niekoniecznie młodych, i wciąż zadziwia mnie to przejmowanie się światem wirtualnym. Tym, że ktoś dał lajka, a ktoś nie dał.
Pewnie już trochę tetryczeję, ale mam pewne przemyślenia do tego, co Pani napisała. „Chce żyć długo, zdrowo i dostatnie. Chce być szanowany i ceniony. Chce kochać, rozmnażać się, dobrze jeść, bawić się, śmiać i oddychać pełną gębą.”
Pewnie celowo w każdym zdaniu napisała Pani słowo „chce”. I absolutnie nie ma w tym nic złego. Znacznie gorsza jest postawa, gdy człowiek niczego nie chce, do niczego nie dąży, nie ma ochoty o nic się postarać, a czeka tylko aż go spotka. No i bywa, że nie spotyka, że nic z tego czekania nie wychodzi i np. mieszka się z mamusią do czterdziestki. Jeśli to świadomy wybór, to ok, gorzej, gdy konieczność.
Wracając do chcenia… warto, aby na nim się nie kończyło. Warto, aby oprócz chcenia była gotowość, do dania czegoś z siebie, a nie tylko brania. No i warto, aby mieć świadomość, że na szacunek i dobrą ocenę, trzeba jednak zapracować. To z czym się spotkałam, a z czym się nie zgadzam, to oczekiwanie szacunku, dobrego wynagrodzenia, dostatku, fajnych wakacji itp. bez żadnego wysiłku. Kolorowe pisemka wciąż grzmią „zasługujesz na luksus, jesteś tego warta!” A skoro ludzie tak się przejmują wirtualnym światem, wirtualnymi „przyjaźniami”, to może wierzą w te hasła?

Pani Paulino,
Niezwykle się cieszę, że Pani podjęła temat milenialsów. Nieraz już słyszałam „no tak, w końcu jesteś pokoleniem Y” jako wszelką interpretację mojego zachowania i trochę mnie to dotyka, ponieważ mówiąc tak, ktoś ignoruje wszystkie inne powody i szufladkuje mnie w przestrzeni, w której jest mi ciasno.